Od momentu swoich inauguracyjnych wypustów w 2006 roku Etat Libre D’Orange zapowiadało się, że będzie znaczącym graczem na niszowej scenie.
Nic, co wydarzyło się w ciągu prawie ośmiu lat od tych pierwszych zapachów, nie zmieniło się. Francuska marka kontynuuje poszerzanie swoich granic.
W 2014 roku rzuca nam podkręconą piłkę z całkowicie „ładną” wodą The Nice Side of The Rogue. Kolejne jesienne wydanie jest również czymś innym, ponieważ to pierwszy flanker w historii Etat Libre D’Orange. Zapach, który dyrektor kreatywny Etienne de Swardt postanowił ponownie pobudzić; Rien.
Był on jednym z oryginalnych aromatów wchodzących w skład zestawu obejmującego jedenaście zapachów wydanych pod koniec 2006 roku. Perfumiarz Antoine Lie stworzył skórzaną kompozycję, której sercem była skóra z blaskiem chromu, owinięta w stygijską głębię. Był to jeden z moich ulubionych zapachów z oryginalnej kolekcji i do dziś jest jednymi z pięciu najciekawszych perfum z tej linii. Poza tym jest to najbardziej przystępny zapach, jaki znam. Świetny perfumiarz zapewnia Rien akurat tyle komfortu, by użytkownik mógł odkryć własne granice tego, co ładnie pachnie.
Na rok 2014 pan de Swardt poprosił Antoine Lie o ponowne wynalezienie Riena jako Rien Intense Incense. Jeśli był jeden spójny komentarz od wielu, którzy próbowali tego wypustu, to to, że nuta kadzidła była bardziej sugestią niż wybitnym uczestnikiem. Dla Rien Intense Incense nie ma szans, żebyś go przegapił, ponieważ kadzidło jest intensywne, jak reklamowano. Perfumiarzowi udaje się to zrobić bez wytrącania całej kompozycji z równowagi. Jeśli kochałeś klasyka, edycja Intense Incense jest dowodem na powiedzenie, że „więcej znaczy lepiej”.
Rien Intense Incense otwiera się tymi samymi metalicznymi kinetycznymi aldehydami w połączeniu z kminkiem i czarnym pieprzem na wierzchu akordu skóry. Pieprz i kminek są bardziej skoncentrowane, co sprawia, że chrom jest jaśniejszy, a stygijski aspekt jeszcze głębszy. Róża, irys i paczula dodają tej samej ilości ziołowej kwiatowości, co w oryginale. Nawet przy zwiększonej koncentracji nie ma śladu pudrowej jakości. Wreszcie kadzidło wzmocnione większą ilością labdanum i styraks narzucają swoją wolę. Jeśli kadzidło było niedoceniane w Rien, to tutaj tak nie jest. Ma tę metaliczną jakość najlepszego kadzidła i oddaje ten sam charakter aldehydów w górnych nutach. Gdy Rien Intense Incense zbliża się do ostatniego etapu, jest to gorzka skóra nad dymiącą kadzielnicą.
Kadzidło ma tu 12-14 godzin trwałości i ponadprzeciętny silliage. Tak często, gdy zapach wychodzi w „intensywnej” formie, jest to tylko kwestia wzmocnienia nut i odrobiny przywrócenia równowagi. To, co Monsieur Lie zrobił w swoim nowym dziele, to zaczerpnięcie jednej z mniej znaczących nut z oryginału i przeniesienie jej na pierwszy plan, dzięki czemu pięknie wyobraził swoją oryginalną kompozycję. Zawsze będę kochał Rien za jego wyobraźnię w momencie wydania, ale Intense Incense jest lepszym zapachem od góry do dołu. Tak, więcej znaczy dużo, dużo lepiej.