Paco Rabanne Invictus Legend- Słodki i gęsty wariant klasycznej wersji

Paco Rabanne Invictus
DNA Paco Rabanne Invictus przeszło przez współczesnych męskich projektantów mniej więcej w dekadzie 2010 roku, podobnie jak Bleu de Chanel i Creed Aventus. Ten konkretny wariant bomby ambroksanowej jest słodszy i gęstszy niż pozostałe, inspirując wiele klonów, które albo zastępują świeżą cytrusową górę oryginału bardziej orientalnymi nutami, takimi jak Salvatore Ferragamo Uomo. Dorzucają także mnóstwo mega słodkich, mdłych tonów brzmiących jak żel pod prysznic, tak jak Spice Bomb Night Vision, aby stworzyć potwora, który położy kres wszystkim innym. Wygląda na to, że w przypadku najnowszego flankera protoplasty Invictus Legend, marka stara się w zasadzie parodiować samą siebie, używając tej samej przesadnej słodyczy, którą większość naśladowców wykorzystała, próbując prześcignąć samą legendę Paco Rabanne Invictus. Chociaż oczywiście o wiele bardziej poręczny niż wiele innych sługusów, Invictus Legend naprawdę nie wnosi nic nowego do stołu. Jest po prostu zmęczonym, bolesnym powtórzeniem rzeczy, które sprawiają wrażenie, jakby dom tworzył nową kreację tylko po to, by sprzedawcy powiedzieli, że mają coś nowego, gdy zostaniesz zapytany o markę. Czy do tego doszliśmy? Chyba tak. Nic dziwnego, że tak wielu poważnych entuzjastów zapachów zrezygnowało z kupowania u wielkich projektantów, odkąd dni chwały Azzaro Pour Homme Drakkar Noir zostały zastąpione marazmem Acqua di Gio Absolu Rabanne Invictus Legend.

Otwarcie mikstury jest raczej dobre i bardzo przypomina oryginalne wydanie wody toaletowej, z powracającym akordem słodkiej mandarynki i grejpfruta. Tym razem słodycz jest nieco wyższa, a cierpkie aldehydy pomagają pchnąć zapach, jak w starej butelce Aramisa, co na pierwszy rzut oka wydaje się dobrą rzeczą, ale tylko na początku. W sercu jest metaliczna nuta geranium i wawrzynu, aby recepturę zagęścić, połączona z nieco irytującym owocowym aromatem cascalone i galoxide, który natychmiast przywodzi na myśl tanią butelkę płynu do mycia ciała Sauve for Men lub coś sprzedawanego pod własną marką przez lokalną sieć sklepów spożywczych. W tym miejscu DNA Invictus Paco Rabanne zmienia się w potwora, gdy podstawa wypełniona po brzegi ambroksem, miodem, kardamonem i syntetycznym drewnem, udającym drewno gwajakowe przejmuje kontrolę, znacznie mocniej niż w oryginalnej wersji, czyniąc to aromatem taniego żelu pod prysznic dla mężczyzn, który ożywa i rozwala drzwi, by zwrócić na siebie uwagę. Z tego powodu Legend balansuje między byciem przyjemnym a nieprzyjemnym, kiedy osadza się na skórze, ponieważ oryginalny klimat pierwowzoru walczy z tą nową bazą, ale ostatecznie przegrywa. Czas noszenia to dobre osiem godzin, a projekcja ma tryb bestii, tak jak chcą tego bracia. Użyłbym tej esencji jako zapachu do nocnego klubu, ponieważ czuję, że tam ten klimat działa najlepiej i jest o wiele za słodki na jakąkolwiek ciepłą pogodę, pomimo cytrusowej osobowości kompozycji. Domitile Bertier dołącza do Nicholasa Beaulieu, który pracował nad nową wersją Invictus Aqua w 2018 roku, ale wydaje się, że po prostu nie łapią tego flankera.
Paco Rabanne Invictus pudełkoFoto- www.eperfumy.sklep.pl
Nie jestem specjalnie zaskoczony na tym etapie rozwoju mainstreamowej męskości faktem, że porozumienie Invictus jest nadużywane w ten sposób, ponieważ Paco Rabanne ma na swoim koncie tłuczenie swoich filarów na śmierć przed przejściem dalej i nadal wypuszcza flankery dla XS Pour Homme i Paco Rabanne One Million do dziś. Ostatni z tych flankerów zwykle kończy się najgorzej, zwłaszcza jeśli filar nie był zbyt znaczący artystycznie na początku. Możesz spojrzeć na ostatni z długiej linii na wpół upieczonych flankerów Ultraviolet Man, aby zobaczyć, co to znaczy. To prawda, że Paco Rabanne to wspaniały dom dla mężczyzn, a zapachy takie jak oryginalny Rabanne Pour Homme (1973) zawsze będą legendami wśród koneserów. Ale pomiędzy wszystkimi ich godnymi uwagi filarami znajdziesz karmę dla pieniędzy, taką jak Invictus Legend, bo tak właśnie zawsze robili, poza skazanymi na komercję jednorazowymi wyjątkami, jak w przypadku Tenere. Nie do końca nienawidzę tych rzeczy, a gdybym złapał je na czyimś kołnierzyku, nie płakałbym, więc nie całkowicie obalam urodę Legend, jednak w obecnym stanie też nie mogę go poprzeć. Sprawdźcie sami, bo każdy widzi to inaczej. Najlepsze, co mogę dać temu raczej niepotrzebnemu i niemal cynicznemu flankerowi, to ocena neutralna za to, że nie jest totalną katastrofą. Kolejny średni flanker, który pewnego dnia po anulowaniu przyniesie duże pieniądze na rynku wtórnym, podobnie jak oryginalny Invictus Aqua. Wąchaj na własne ryzyko!!

Dodaj komentarz