Yves Saint Laurent postanowił dla odmiany zrobić coś nieco ryzykownego z Libre, biorąc gatunek typowy dla królestwa mainstreamowych męskich tropów i wrzucając go na rynek kobiecy. W rzeczywistości nie jest to aż tak nowy pomysł, ponieważ kobiety-chłopczyce nieustannie pojawiały się na rynku od czasu zdefiniowania odrębnych płci w głównym nurcie zapachowym, kiedy to po raz pierwszy męskie esencje typu Pour Homme, Pour Monsieur czy For trafiają na półki sklepów. W tym przypadku otrzymujemy kobiecą wersję lawendowego fougere.
Oczywiście nie na bezpośrednim poziomie czegoś takiego jak Dana’s Ambush (1955), która sama w sobie była przeróbką Dany Canoe (1936) przez tego samego perfumiarza. Zamiast tego YSL Libre zapożycza trochę tu i ówdzie z męskości z niedawnej przeszłości Yves Saint Laurent. Bierze drzewną syntetyczną bazę bursztynową z L’Homme i słodką lawendę z flankera La Nuit de L’Homme. Miesza elementy ambroksu Y Eau de Parfum, a następnie dopełnia je nutami bardziej zgodnymi z głównym nurtem idei kobiecego podniebienia zapachowego. Wyniki tego szalonego projektu naukowego autorstwa perfumiarzy Ann Flipo i Carlosa Benaima są całkiem dobre, raczej niejednoznaczne pod względem seksualnym (jak można się było spodziewać), ale ostatecznie nie tak ekscytujące. To komfortowy zapach żywności, który może być realistycznie noszony przez każdego i opatulony ikonografią, która ma mieć kobiecy urok.
Otwarcie Libre YSL to mandarynka, petitgrain, lawenda i soczysta czarna porzeczka. Lawenda i petitgrain od razu uderzają jako akord fryzjerski najbardziej znany dojrzałym mężczyznom, którzy noszą rzeczy takie jak Creed Bois du Portugal. Słodki kwiat pomarańczy i jaśmin wchodzą do serca, gdzie lawenda trwa od góry, aby do nich dołączyć. Tutaj Yves Saint Laurent Libre zbliża się do uniseksowego i pudrowo czystego akordu fougere podobnego do CK Be Calvina Kleina, ale bez cierpkiej brzoskwini. Serce zapachu pulsuje lawendą, kwiatem pomarańczy, jaśminem i ciepłem zasilanym blaskiem jego pudrowej, piżmowej bazy. Nie jest to łatwo zauważalne, dopóki nie utrwali się na skórze na dobre trzydzieści minut. Nuty bursztynu i ambry zawierają dwa uderzenia ciepła wygładzone w waniliowym blasku.
Oznacza to, że marka dąży do czegoś w stylu nowoczesnego podejścia Guerlain z przytulną mieszanką wanilii, ale to nie jest klon Mon Guerlain. Zwykle staram się nie używać słowa syntetyczny jako synonimu czegoś złego, ale tutaj oczywistą sztuczką waniliowej nuty tępej siły w Libre jest ta część, która przypomina ci, co YSL jest już w stanie wydać na swoje mniej prestiżowe linie. Ogólnie rzecz biorąc, jest to dobra kompozycja, choć trochę swojska dla tych przyzwyczajonych do bardziej wyrafinowanych perfum. Jedyną pewną kontrowersją jest fakt, że samo porozumienie fougere zostało odzyskane dla rynku, który tradycyjnie unikał go przez większą część stulecia. Nie ma w tym jednak nic naprawdę śmiałego i nie ma w nim ani mchu dębowego ani evernylu. Technicznie jest tylko z definicji zbliżony do fougere.
Powiedziałbym, że jako romantyczny zapach wiosny i jesieni Libre YSL byłby czarujący w otoczeniu, w którym przyda się spokojna kolacja na mieście lub nocne zakupy. Perfumy są zbyt łagodne do noszenia w klubie lub podczas oficjalnego spotkania, nawet jeśli mają przyjemny, długi czas bycia obecnymi na skórze wynoszący około 10 godzin. Ponieważ mają pewne szorstkie krawędzie w podstawie, miłośnicy nisz mogą nie pochwalić, ale to nie jest rynek, który jest do przemyślenia. Kobiety szukające czegoś nie tak słodkiego jak gourmand i nie ostrego jak szypr pokochają Libre, podczas gdy mężczyźni lubiący akordy fougere i nie bojący się odrobiny naginania płci rozgrzeją się do niego.
Ta esencja ma również duży potencjał transpłciowy, ponieważ naprawdę pachnie tak, jakby chodziło o bycie wolnym jak głosy marketingowe niezwiązane z normami płci. Pomimo faktu, że jest ironicznie skierowana do kobiet, zamiast być oznaczona jako unisex. Istniała znacznie wcześniejsza Eau Libre (1975) Yves Saint Laurenta, która podzielała wiele nut, ale miała szyprową bazę i aldehydy na górze. Może to być duchowy następca poza oczywistymi różnicami gatunkowymi i płciowymi. Niezależnie od tego, jest to przyjazny uśmiech o zapachu lawendy, którego naprawdę trudno nie lubić. Wypróbuj przed zakupem, ponieważ wanilia schnie inaczej na różnych kompozycjach skóry, a chemia osobista w Libre odgrywa większą rolę niż w przypadku niektórych perfum. Lub po prostu noś ją na koszulę i niech reszta będzie nieważna.