Prawie sto lat temu Coco Chanel (przynajmniej przypisuje się jej to powiedzenie) stwierdziła: „Gdzie chcesz być całowana?”. Jednak w rzeczywistości wszystko jest o wiele bardziej interesujące i jeśli można tak powiedzieć, bardziej naukowe. Po pierwsze, istnieją znane pulsujące lub gorące miejsca, czyli takie, w których puls jest najlepiej wyczuwalny.
Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl, jest oczywiście nadgarstek. Zaaplikuj go dwa razy, a jeśli zapach jest intensywny, lepiej ograniczyć się do jednego i rozprowadzić go na dłoniach. Pocierać? Jeśli chcesz lub jeśli Twoja skóra jest bardzo zimna i chcesz, aby zapach szybciej się otworzył. Cząsteczki perfum nie są tak delikatne, a ty nie jesteś Hulkiem, aby je rozbić – wbrew wszystkim twierdzeniom konsultantów perfum.
Poruszamy się wzdłuż ramion powyżej – do wewnętrznej strony zgięcia łokciowego. Żył jest tyle samo, co za nadgarstkami, ale ponieważ te części ciała są często zakryte ubraniem, zapach będzie lepiej trzymał się. Następnie znajdują się obszary za płatkami uszu. Ale tutaj trzeba uważać – zbyt głośny aromat przy takiej bliskości nosa przez długi czas może męczyć i powodować ból głowy. Lepiej nałożyć tylko kroplę na palce i delikatnie dotknąć skóry za uszami. I lepiej zwracać uwagę na okolicę u nasady szyi – w ten sposób zapach zaplącze się we włosach, będą place budowy, będzie fajnie się ślizgać, ale jednocześnie znacznie mniej irytujący.
Innym sposobem na uzyskanie oszałamiającego efektu jest zastosowanie aromatu pod kolanami. I tam też najlepiej zastosować te bardziej duszące zapachy, które nosimy i do których trzeba się przyzwyczaić. Kobiety powinny pamiętać, że na dekolcie perfumy doskonale się rozgrzeją i połączą z naturalnym zapachem ciała. Lepiej jest nakładać esencje pod ubrania, a nie na nie – w ten sposób zachowasz ich pełne bogactwo, będziesz je nieustannie czuć, a ciepło ciała pomoże je otworzyć.
Jaką ilość zapachu można na siebie nałożyć? Średnio stosuje się jednorazowo od jednego do czterech psiknięć. Więcej tylko w przypadku bardzo delikatnego i szybciej ulatniającego się aromatu. Te osoby, które wręcz polewają się aromatem od stóp do głów, są żartobliwie nazywani dużo pijącymi i nielubianymi. W końcu bardzo trudno jest być w tym samym pokoju z osobą, od której perfumy tylko krzyczą.